MAK przyznał, że katastrofy smoleńskiej TU-154M 101 nie było.
Uczynił to raportem opublikowanym dniu 10 stycznia 2010 roku w Moskwie.
W dokumencie tym nie ma zapisuw CVR i FDR z okresu; od uderzenia skrzydłem w brzozę, do momentu rozbicia się po drugiej strony drogi asfaltowej - tzn. odbycia lotu na dalsze 300-400m.
A to właśnie jest katastrofą, a nie dialogi pilotów.
W raporcie, zapis czarnych skrzynek kończy się właśnie w chwili uderzenia w brzozę, a to dopiero początek katastrofy, a nie jej koniec. A przecież, po tym momencie, Tupolew leci jeszcze 3-6 sekund, skrzynki pozostają nieruszone i muszą pracować normalnie, ale zapisu tej pracy nie ma.
Zapis kończy się przed drogą na jakieś 2-3 s od miejsca katastrofy.
Komentarze